sobota, 30 listopada 2013

ROZDZIAŁ II

ROZDZIAŁ II
Obmyłem twarz zimną wodą. Zamoczyłem przy tym swoje czarne włosy, ale jak zwykle nie zwróciłem na to uwagi. Spojrzałem w lustro i zmierzyłem się nienawistnym spojrzeniem. Jak mogłem to zrobić?
Na imprezie mojej siostry byłem jedyną trzeźwą osobą. Opiekunem. Moim zadaniem było niedopuszczenie do zrobienia jakiegoś głupstwa przez moją siostrę i resztę tej hołoty. A sam zrobiłem najgłupszą rzecz. Pamiętałem wszystko, że szczegółami i potwornie mnie to męczyło.
Była sobota, 21 września, godzina dwudziesta pięćdziesiąt. Wtedy zaczęło się piekło. Przyjaciele, kumple, znajomi i znajomi znajomych zaczęli się zjeżdżać. Moja siostra niewiadomo czemu miała wszędzie kontakty. Oczywiście, według planu miało być mniej osób, ale wszyscy wiedzą jak to jest ze zbuntowaną dziewczyną. Do przewidzenia było, że wszyscy przyniosą alkohol i narkotyki.
Impreza rozkręcała się. Zadziwiająca była jednak jedna osoba. Zgodnie z planem, miała to być noc mojej siostry, to ona miała być gwiazdą na tej imprezie. Jednak ten jeden chłopak, prześliczny blondyn popsuł jej szyki. Dziewczęta zlatywały się do niego, chłopacy obstawiali zakłady, którą zaliczą jako pierwszą. Jedna, wielka patologia. Blondyn ćpał i pił ile wlezie. Obściskiwał się z każdą dziewczyną, która mu się nawinęła. Nagle, co zresztą było do przewidzenia zwymiotował.
Przepchnąłem się przez tłum i stwierdziłem, że zabiorę go do „wytrzeźwiałki” czyli zamkniętego pokoju na trzecim piętrze, gdzie hałas nie powinien docierać. Chłopak początkowo się opierał, ale kiedy po raz kolejny zwrócił „poszedł” ze mną. Właściwie to musiałem go nieść, bo za bardzo kiwał się na boki. Kiedy już tam z nim dotarłem, rzuciłem go na łóżko i przypatrywałem mu się intensywnie.
Czułem do niego obrzydzenie. Całował się z każdą dziewczyną. Traktował to jak zabawę, a te wszystkie dziewczyny przez tę jedną chwilę czuły się wyjątkowe, po czym zdawały sobie sprawę z tego, że robi to z każdą i wyły gdzieś w kącie. Jednocześnie czułem jednak, że musi w nim być coś wyjątkowego, skoro wszyscy się z nim trzymają.
Kąciki jego ust uniosły się delikatnie, kiedy zwymiotował po raz ostatni. Nadal jednak ledwo chodził. Zaprowadziłem go do łazienki, gdzie wypłukał usta i wróciliśmy do pokoju. Chłopak z radością rzucił się na łóżko.
W miarę upływu czasu, zdałem sobie sprawę, że nadal intensywnie się w niego wpatruję. Był cały spocony, a mimo to szczęśliwy.
- Ale odjazd – powiedział gapiąc się w ścianę.
Naćpany. Na maxa. Ktoś mu powinien był powiedzieć, żeby nie mieszał alkoholu z prochami. Czego to dzisiejszym świecie nie robi się dla szpanu. Odwróciłem wzrok od tego chłopaka. Mimo, że wszystko co o nim myślałem było negatywne, to jednak czułem, że coś w nim cholera jest.
Poczułem dotyk dłoni na karku i oddech, w którym wyraźnie było czuć alkohol. Po chwili odepchnąłem chłopaka. Ten jednak po raz kolejny zbliżył się do mnie i tym razem pocałował. WTF?! Chłopak jednak przygniótł mnie swoim ciałem. Po mojej niedawnej anoreksji jeszcze nie odzyskałem normalnej wagi i nie miałem siły, aby odepchnąć zapijaczonego gościa. Zwłaszcza, że kiedy chciałem to zrobić, cholernie się rzucał,  ale nie rozłączał naszych ust. Początkowo byłem wściekły i z całym sił starałem mu się opierać. W końcu jednak nie wytrzymałem. Poddałem się ruchom jego języka, muszę przyznać, świetnie nim operował. Moje ręce mimowolnie powędrowały, aby uwiesić się na jego szyi, podczas gdy on obejmował mnie w talii. Trwaliśmy tak przez jakiś czas, wymyślając coraz to nowsze zabawy naszych języków.
Chłopak za bardzo się rozpędził. Włożył mi ręce pod koszulkę i zaczął wydziwiać jakiś masaż pleców. Nie widząc sprzeciwu z mojej strony dobrał mi się do spodni. Zaczął odpinać guziki.
Oprzytomniałem. Zrzuciłem go z siebie. Ten jednak spojrzał na mnie z chytrym uśmiechem.
- Ja tu jestem władcą – powiedział.
- Nie rządź się, jesteś młodszy, pacanie – warknąłem na niego.
- Wiek to tylko liczba. Ty nie potrafisz się rządzić. Jesteś za łagodny. I cholernie spięty.
- Nie jestem spięty! – krzyknąłem kiedy chłopak rozpiął mi spodnie.
- Jesteś! – powiedział spokojnie
- A w ryj chcesz? – odpowiedziałem.
Chłopak uznał jednak, że nie warto się ze mną kłócić i zamknął mi usta pocałunkiem. Mocno wkurzony, po raz kolejny mu uległem. Lata, przez które rządziła mną młodsza siostra stanowczo zabiły moją asertywność. Podświadomie czułem jednak, że chcę, aby ten chłopak mnie całował.
Po kilku minutach nasze ciuchy walały się po podłodze, a my oboje rzucaliśmy się na łóżku, chcąc, aby każdy z nas był na górze. Ostatecznie ja wygrałem i teraz patrzyłem z góry na leżącego pode mną nagiego blondyna. Oboje straszliwie sapaliśmy i oboje byliśmy oblani potem.
- I-KTO-TU-RZĄDZI? – wysapałem chłopakowi do ucha.
- Na pewno nie ty – powiedział i znów zaczął się rzucać.
W jakiś dziwny, banalny i prosty sposób po kilku minutach znaleźliśmy się w pozycji 69. Jako iż ta nasza „walka” lekko nas pobudziła oboje skorzystaliśmy z okazji i zaczęliśmy robić sobie „dobrze”. Chłopak znów użył swojego języka. Zataczał nim kółka wokół mojego penisa, a potem zaczął ssać. Próbowałem mu odwdzięczyć się tym samym, ale ruchy języka chłopaka przyprawiały mnie o dziwne emocje i nie potrafiłem. Po jakimś czasie przemogłem się i delikatnie ssałem główkę prącia. Chłopak tym czasem rozkręcił się na maxa.
Nagle do pokoju, chamsko weszła moja siostra. Poznałem ją po szyderczym chichocie. Gwałtownie oderwaliśmy się od siebie i rzucimy się, aby pozbierać ubrania, chłopak, skrępowany wszedł do łazienki, a ja przykryłem się kołdrą po czym ubrałem się pod nią. Podniecenie opadło.
Lucy przez ten czas poszła do okna i zdjęła z parapetu kamerę, której wcześniej nie zauważyłem.
- Spodziewałam się, że będzie ciekawie, no, ale żeby aż tak? – powiedziała.
Patrzyłem na nią z niedowierzaniem. Otworzyłem usta, w których nadal czułem jego smak, ale dziewczyna nie pozwoliła mi nic powiedzieć.
- Posprzątaj tu. Jest piąta, koniec imprezy. Rodzice przyjadą za dwie. Ja odwiozę chłopaka do domu – powiedziała po czym bezczelnie wbiła do łazienki wyciągnęła chłopaka za koszulę i zaprowadziła do samochodu.
Rude jest wredne – pomyślałem tylko i zasnąłem.
Teraz po dwóch dniach siedziałem i obwiniałem siebie o nieodpowiedzialność. Na szczęście była przy mnie Catherine, która wysłuchała mojej opowieści i zaczęła cisnąć mojej siostrze.

- Dobra, musimy iść na praktyki z chemii. Zapomnisz o nim z czasem – powiedziała i pociągnęła mnie w kierunku laboratorium.

poniedziałek, 25 listopada 2013

Rozdział I

Bardzo przepraszam, że tak zwlekałam z dodaniem tego rodziałuL
Zapraszam do czytaniaJ

ROZDZIAŁ 1

Po sobotniej imprezie urodzinowej Lucy nadal czułem się słabo. Niestety nie mogłem powiedzieć matce, że mam kaca i musiałem iść do szkoły. Słońce niemiłosiernie świeciło mi w oczy, co potęgowało mój ból głowy. Nie pamiętałem niczego z sobotniej nocy i zastanawiało mnie czy mój dwudniowy kac to wina tego, że nigdy nie piłem i mam słabą głowę, czy tego, że faktycznie przesadziłem z alkoholem. Cały wczorajszy dzień przespałem, a o jedenastej w nocy zacząłem odrabiać lekcję. Położyłem się spać dzisiaj o piątej, a o siódmej wstałem. Byłem zmęczony i nadal było mi niedobrze. Do szkoły miałem niedaleko, dlatego po piętnastu minutach marszu dotarłem przed główną bramę.
Liceum do którego uczęszczałem było najlepszym w mieście. Ledwo się tu dostałem i trafiłem do klasy ogólnej. To znaczy oficjalnie jesteśmy „klasą o profilu zróżnicowanym”, ale i tak wszyscy wiedzą co to oznacza. Budynek był stary, ale elegancko odmalowany na zielono, otoczony zielonym ogrodem, w którym rosły drzewa o zielonych liściach. Wspomniałem już, że musimy nosić zielone mundurki? Musimy. Zielono, aż do znudzenia. I tak dzień w dzień. Ano i oczywiście brama główna też jest zielona.
Już z daleka zauważyłem, że coś się święci. Na dziedzińcu głównym, były porozwieszane plakaty, jakieś dziewczyny kręciły się z ulotkami, a na scenie(przeznaczonej głównie do przemówień dyrektorki pod koniec roku szkolnego, kiedy w budynku było za gorąco) stała jakaś dziewczyna, która wymachując rękami tłumaczyła coś tłumowi zebranemu przed nią. Kiedy podszedłem bliżej zobaczyłem wielki transparent z napisem „L.I.F.E.”. Ahh… ten projekt Lucy. Nawet nie wiem o co w nim dokładnie chodzi. Postanowiłem wepchnąć się w tłum, aby dowiedzieć się o co chodzi.
Słyszałem urywki słów dziewczyny stojącej na scenie: „musimy być tolerancyjni” „inna orientacja nie czyni człowieka złym”. Lekko się zdziwiłem. Projekt L.I.F.E. owszem czasami wygłaszał takie formułki, ale tylko na apelach. Nigdy nie miały udostępnionej sceny na wyłączność. Nagle zobaczono mnie. No cóż jestem dość popularny w szkole, ale te ich spojrzenia były lekko.. dziwne. Patrzyli na mnie z pogardą, niesmakiem, zaskoczeniem, smutkiem… I ustąpili mi miejsca, ale nie tak jak zazwyczaj. Zawsze cofali się przede mną jak przed bogiem, a dziś jak przed zarazą. Nagle podeszła do mnie dziewczyna z ulotką. Miała czerwone włosy, czerwone soczewki i była ubrana w bluzkę z napisem „Coca-cola”, na spódniczce miała taki sam, mały napis i kiedy spojrzałem na jej ręce okazało się, że na każdym, pomalowanym na czerwono paznokciu ma białe „c”. Zamrugałem z niedowierzania. Wziąłem od niej ulotkę i spojrzałem na pierwszą stronę. Oczywiście gadanie o tolerancji itp. Odwróciłem na drugą stronę.
Serce zabiło mi szybciej. Zrobiłem wytrzesz. Zawrzało we mnie ze wściekłości. Na drugiej stronie ulotki, było moje zdjęcie. Moje zdjęcie z jakimś chłopakiem, którego nie znałem. Całowałem się z nim. Ze wściekłością spojrzałem na stojącą przede mną niziutką dziewczynę. Ta przerażona cofnęła się i potknęła. Automatycznie podałem jej rękę i pomogłem wstać.
- Dziękuje – powiedziała lekko przerażonym tonem – Ja… ja ci to wyjaśnię – dodała po chwili.
Obok niej przemknęła jakaś blondynka wręczając jej megafon. Czerwonowłosa użyła go mówiąc: „MOŻECIE SIĘ ROZEJŚC. PAMIĘTAJCIE O TOLERANCJI, KAŻDY MA PRAWO KOCHAC!”. Poczym złapała mnie za rękę i pociągnęła za sobą do budynku szkoły.
Przez korytarze przeszła z prędkością błyskawicy i znaleźliśmy się w starym, nie używanym już skrzydle szkoły. Nie zwolniła. Uścisk jej ręki był bardzo silny, a siła z jaką parła naprzód zmuszała mnie wręcz do biegu. Zatrzymała się przed starą szafką szkolną. Wiecie taką gdzie wykręca się kod i ona się otwiera. Ku mojemu wielkiemu zdziwieniu dziewczyna zaczęła majstrować przy starym „mechanizmie”. Po chwili drzwi szafki otworzyły się. Dziewczyna rozejrzała się dookoła, a kiedy upewniła się, że nikt nie idzie wepchnęła mnie do wnętrza szafki, po czym sama tam weszła i zamknęła ją od środka.
- 3331, czy 3133? Hmm…- mruczała pod nosem sama do siebie.
Spojrzała na mnie z uśmiechem i wywaliła mi sierpowego. Zamrugałem z niedowierzania i podniosłem rękę, aby jej oddać. Wtedy ona jednym, płynnym ruchem swojej maleńkiej uderzyła mnie w skroń. Zemdlałem.
Usłyszałem niewyraźne chichoty, a potem kiedy otworzyłem oczy zobaczyłem, że nade mną jest twarz ładnej blondynki i Lucy. Usiadłem gwałtownie i zobaczyłem w kącie pokoju czarnowłosą dziewczynę w okularach siedzącą przy komputerze i czerwonowłosą rozmawiającą przez telefon.
- A teraz pora na wyjaśnienia kochanieńki – powiedziała do mnie Lucy i pocałowała mnie w usta. Odepchnąłem ją ze słabą siłą, ale i tak się przewróciła. Nie pomogłem jej wstać. To było dziwne. Przecież ja mam dziewczynę! Zobaczyłem nienawistne spojrzenie dziewczyny siedzącej przy komputerze i zdałem sobie sprawę kim ona jest. Emily Light – geniusz komputerowy, hakerka wyższej klasy, nie zdała dwa razy i jest w klasie z moją siostrą. Lucy wstała, rozmasowała siniaka i walnęła mnie w twarz. Lekko w porównaniu do sierpa czerwonowłosej. Po raz kolejny ją odepchnąłem. Zdenerwowana zawołała czerwonowłosą i kazała jej na mnie usiąść. Dziewczyna zrobiła to bez sprzeciwu i ciężarem swojego małego ciałka uniemożliwiła mi ruch.
- Leż spokojnie i słuchaj co mówi Lucy, ostatnio jest nerwowa – szepnęła mi do ucha. Zdziwił mnie fakt, że zrobiła to w taki sposób, aby pozostałe dziewczyny tego nie zauważyły.
- Ta mała to Bella. Właściwie Bellatrix, ale określenie „Bella” pasuję do jej urody. Chodzisz z nią do klasy, ale jestem tak zapatrzony siebie, że uważasz, że nigdy jej nie widziałeś – powiedziała ze złością Lucy i pogłaskała Bellatrix po głowie – To jest Emily, którą zapewne znasz z opowieści twojej siostry – pokazała na dziewczynę przy komputerze – A to jest Sandra. Jej możesz nie znać – posumowała.
- Czego chcecie? I co chodzi z tym zdjęciem? – spytałem za złością.
Lucy uśmiechnęła się chytrze. Sam nie wiem czemu takie ścierwo jak ona było popularne i lubiane w szkole. Patrząc na mnie odgarnęła do tyłu swoje rude włosy i wyciągnęła z kieszeni zielonej spódnicy aparat. Wtedy zdałem sobie sprawę, że siedząca na mnie Bellatrix nie ma na sobie mundurka. -15 punktów za zachowane. Potem, kątem oka dostrzegłem fakt, że Sandra jest ubrana na ciemnoniebiesko i jej ubranie zdobi napis „Pepsi”. Cholera czyżby Bellatrix i Sandra były tymi rozsławionymi w szkole „Coke-girl” i „Pepsi-girl”? Raczej tak. Jak mogłem ich nigdy nie zauważyć? Zresztą nieważne…
- Jak zapewne wiesz jestem w ostatniej klasie liceum i muszę zrobi lub uczestniczyć w jakimś projekcie. L.I.F.E to mój własny projekt nakazujący tolerancje. A teraz wygaśnie ci sprawę z tym zdjęciem. Osoba na tym zdjęciu to mój brat, Tom Hard. Istne cudo, bóstwo dla wielu dziewczyn… Niestety jest gejem. Na imprezie nieźle popiłeś i trochę was poniosło. To jedno zdjęcie z pocałunkiem to nic w porównaniu z filmikiem, na którym robicie gorsze rzeczy. Zdecydowanie bardziej +18 i zdecydowanie bardziej… gejowskie. Więc, jeśli nie chcesz, aby to nagranie opanowało Internet, a wiem, że tego nie chcesz, to musisz ze mną współpracować. Będziesz nakłaniał ludzi do tolerancji i przyznawał się, że jesteś homoseksualny – zakomunikowała mi Lucy.
- Co to zmieni? Byłem popularny, byłem bóstwem, byłem najgorętszym chłopakiem w tej szkole i byłem najbardziej lubianą osobą – tu przerwała mi salwa śmiechu rudowłosej – Ale już nie jestem. Dzięki tobie – warknąłem na dziewczynę.
Wyraz twarzy Lucy gwałtownie się zmienił. Z ust zszedł jej szyderczy uśmiech. Bellatrix wywaliła mi zadziwiająco lekkiego plaskacza.
- Nie odzywaj się do panienki Hard takim tonem – powiedziała głośno i dobitnie.
Lucy znów się uśmiechnęła.
- Będą cię nienawidzić przez jakiś czas, ale niedługo wszystko wróci do normy, a ty nadal będziesz „bóstwem” dla tych wszystkich dziewczynek śliniących się do twoich zdjęć – powiedziała i roześmiała się.
- Mam dziewczynę – powiedziałem ze złością.
- Już nie - odgryzła się.
- Nie wierzę ci.
- Twój problem.
Dyskusja się zakończyła. Przemyślałem jej słowa. A jeśli na tym nagraniu faktycznie jest coś gorszego? To straszne… Ale co jest lepsze z dwojga złego? Udawać geja, żeby nie zostać uznanym za megageja, czy olać i być hetero kiedy wyjdzie na jaw gejowski filmik?
- Che zobaczyć ten film – powiedziałem po chwili.
Dziewczyna podała mi aparat i odtworzyła filmik, każąc Belli zejść ze mnie, ta oczywiście wykonała polecenie bez sprzeciwu.
15 sekunda filmiku – nie wierzę. 20 – o boże. Minuta, czterdzieści osiem sekund – nie jestem już prawiczkiem. Wrzasnąłem.
Zgodziłem się. Zostanę gejem na potrzeby projektu, ale ten filmik nie może ujrzeć światła dziennego.
- Wiedziałam, że jesteś mądrym chłopcem – powiedziała Lucy.

A potem Bellatrix uderzyła mnie w skroń po raz kolejny. No i co pewnie było do przewidzenia, zemdlałem.







Mam nadzieję, ze się podobało. Rozdziały będę dodawała co sobotę:)

sobota, 23 listopada 2013

Cześć kochani!
Ten blog będzie formą książki i o tym mówię od razu. Nie wiem co ile będę dodawać nowe rozdziały. Nie chce też opisywać o czym będzie ten blog, bo znając mnie napisałabym streszczenie i nie byłoby po co go czytać. Powiem w skrócie, że jest to wymyślona z nudów prze mnie opowieść. Niektóre postacie owszem są wzorowane na osobach, które znam, ale są to drobne podobieństwa. Zamieszczę pierwszy dość krótki rozdział, abyście się obeznali i stwierdzili czy chcecie czytać dalej:) Postaram się dodać dzisiaj postaci w specjalnie stworzonej do tego zakładce jeszcze przed dodaniem tego rozdziału:)